Skip to main content

Poezja

Rodzinna Historia Lęku
Diana, Warszawa
2001

ŁĘCZYCA

Anna Piwkowska o tomikach Na cudzych brzegach i Łęczyca:

„Wiersze z ostatnich dwóch tomików są niedługie, często lakoniczne, ale w krótkim błysku opisują konkretną sytuację, docierają do sedna przeżycia. W swoich utworach poetka nazywa to, czego nie można nazwać poza poezją: mijającą właśnie chwilę, uczucie, momenty jednostkowego szczęścia i smutku.

Tomik Na cudzych brzegach jest opisem wspólnoty, bliskości z ludźmi zamieszkującymi inne wyspy i inne brzegi. Większość tych wierszy napisana została w podróży. (...) syndrom wiecznej ucieczki, ciągłej podróży staje się w końcu dla poetki rodzajem uwięzienia. Coraz częściej pojawia się motyw poszukiwania własnego miejsca na ziemi, choćby małego stablinego skrawka, gdzie możnaby zarzucić kotwicę.

Ale w swoich najnowszych wierszach Agata Tuszyńska poszukuje jednak chyba czegoś więcej niż własnej tożsamości i swojego miejsca na ziemi. Tęskni za czymś, co można by nazwać jej własną ziemią obiecaną. Ta ziemia obiecana jest czymś, co autorka w sobie nosi – jej wewnętrznym niepokojem. (...)

Dwa światy, łęczycki i ten położony na cudzych brzegach, a także własny świat autorki przeplatają się ze sobą i spotykają. Choćby w samolocie, gdzieś ponad ziemią, albo w wierszu Seder o dwóch babkach, jednej dobrze znanej, która – jak pisze Tuszyńska – pokazała mi/jak Bóg się rodzi/ i moc truchleje... i tej drugiej, nieznanej, z getta.

Własną prawdę, która dla autorki przypływa z tych dwóch światów, zamyka Tuszyńska w następujących słowach wiersza: nie znam porządku/ żadnej wiary/odkupienie nie dosięga mnie/w języku niczyich świętych/ani proroków/spod znaku winy//tradycja musi mieć dach/ w drodze/mam tylko niebo. Niebo, jak wynika z poezji Tuszyńskiej, to zbyt mało, aby poczuć się bezpiecznie. Ale chyba nie o bezpieczeństwo chodzi w tej poezji, posługującej się oszczędnym, powściągliwym, prostym i zwięzłym językiem, który trafia w sam śordek sensu. A sensem dla Agaty Tuszyńskiej jest ciągłe poszukiwanie, nieustanne stawianie pytań.”

Więcej recenzji

Arkusz, Adriana Szymańska

„Swój los wędrowca, osoby rozdratej między dwie genealogie, dwie tradycje narodowe opowiada w przejmującej poetyce lirycznego reportażu. Tuszyńska pisze swoją „Odyseję” wędrując z Polski do Ameryki i Izraela, wszędzie odkrywając ślady własnych chrześcijańskich i starozakonnych przodków, wszędzie smakując swoją bezdomność: rozstajom przypisana/ze słownikiem hiszpańskim pod pachą/i stadem bezpańskich rzeczowników.”

Midrasz, Regina Grol

„Poezja Agaty Tuszyńskiej to wiersze o subtelnej tematyce i autobiograficznym wydźwięku. Można ją jednak także odczytać jako dokument naszych czasów, gdy zmagania z problemem samookreślenia, z ustaleniem własnej tożsamości i zakotwiczeniem w świecie stają się coraz trudniejsze. (...)

Łęczyca (...) Olśniewająco zwięzły, a jednocześnie głębki i sugestywny jest ten obraz poholocaustowej pustki. (...) Wielokrtonie przedstawia brzemię pustki, bólu oraz braku zakotwiczenia, które jest też jej udziałem.(...) Łęczyca jest wnikliwym i wzruszającym, osobistym dokumentem poetyckim.

(...) Na cudzych brzegach (...) Podróżując po świecie Tuszyńska ustawicznie szuka siebie. jej wiersze wyrażają tęsknotę za „własnymi brzegami” w sensie dosłownym i rzenośnym. Miejsca, w których poetka przebywa, nie zważając na ich piękno, są dla niej jedynie obszarami emocjonalnego wyobcowania. Uświadamia sobie ich obcość, czy też swoją obcość pośród nich. Tęsknota za odkryciem własnego miejsca na świecie jest w tym tomiku dominująca. Tęsknocie tej towarzyszy jednak świadomość, że to niemożliwe... Obsesyjne szukanie rozwiązania stale kończy się klęską. (...)

Krytyczna, elegancka, ale i głęboka poezja Tuszyńskiej ukazuje, jak skomplikowane może być poszukiwanie własnego miejsca i własnego ja. Wiersze jej odzwierciedlają nieustanne intelektualne i emocjonalne zmaganie poetki z tą problematyką. Wydaje się to motorem napędowym jej poezji. Przez poejzę zaś szuka sensu swojego życia.”

WIERSZE

Łęczyca

nie ma śladów

cienie wywozi

pod osłoną nocy

wielki wóz

 

z gwiazdą na ramieniu

nowy rok

nowy rok

witali nad Bzurą

topiąc grzechy

setki lat

słodkich

 

aż spłonęła synagoga

Przedrynek 9

w salonie na piętrze

z widokiem

na niebieskookie łąki

grali w kwartecie

co piątek

aryjski repertuar

 

świece w oknach

dla gminy i świata

reszta niekoszerna

 

Samuel syn Enocha skrzypce

Udel Sura zwana Bronką fortepian

(solo dla wytrwałych

bolero Waksa)

Fajga harmonia

Małka

 

nikt już nie pamięta

na czym grała

Małka

 

poszła

 

z dymem

pierwsza

wiadomość

A z Warszawy

do M. w Chicago

 

tak, mój dziadek

był bratem twojej matki

chodzili na spacer nad rzekę

o polskim imieniu

 

mamy jeszcze

wspólny kawałek

zatrutej ojczyzny