Skip to main content
Rodzinna Historia Lęku

Kim był Hilary Koprowski

Miał zostać pianistą. Dyplomowe egzaminy w warszawskiej Akademii Medycznej składał już po wybuchu wojny, konserwatorium kończył w Rzymie, na pierwszym etapie swej okupacyjnej wędrówki. Był już po drugiej stronie oceanu, w Rio de Janeiro, gdy stanęła przed nim możliwość wyjazdu do USA i pracy naukowej dla wielkiej amerykańskiej firmy farmaceutycznej. To wtedy dokonał wyboru, decydując się na naukową karierę, która miała mu przynieść światową sławę.

Ta książka to nie tylko jego wspomnienia. To także rozmowy z dziesiątkami ludzi – rodziną i przyjaciółmi, uczniami i podwładnymi, artystami i kolekcjonerami sztuki, rozsianymi po wielu krajach i różnych kontynentach. Wszyscy twierdzą, że miał znaczny wpływ na ich życie, licznym odmienił los. Był człowiekiem niezwykłej pasji życia: naukowcem i koneserem sztuki, artystą i intelektualistą. Największą jego namiętnością byli jednak inni ludzie.

Nie poddawał się czasowi. Znaczną część roku spędzał w transkontynentalnych samolotach, nadal w wieku osiemdziesięciu niemal lat, był zapalonym płetwonurkiem. Dwie trzecie życia przeżył poza Polską, ale przecież z krajem dzieciństwa łączyły go więzy specjalne, nierozerwalne, które podtrzymywał z żarliwością. Ta książka to także próba przywrócenia Hilarego Koprowskiego jego pierwszej ojczyźnie, dla której uczynił tak wiele.

Zmarł w 2013 roku w wieku 97 lat. Aktywny do końca.

Napoleona nazywał kabotynem. Na pytanie, czy chciałby być Don Juanem odpowiadał, że to ciężka praca. Miał cechy obu. Cechy władców i imperatorów, nie poddanych. Cechy proroków i bohaterów właściwe Smokom, jego zodiakalnym poprzednikom wedle astrologu chińskiej. Dantona, Chrystusa, Freuda, Salvadora Dali. Władczych, niezależnych, silnych i pełnych wiary w siebie. Jakby urodził się do zwycięstwa, nie do klęski. Był również typowym przedstawicielem astrologicznego Strzelca – globtrotera zodiaku.

Przez konstelację Strzelca przebiega najjaśniejsza część Drogi Mlecznej. Jowisz, największa spośród planet krążących wokół Słońca, symbolizuje ekspansję, wiedzę i dojrzewanie. Niesie w sobie zaufanie i optymizm. Należy do znaków żywiołu ognistego, co ściśle wiąże się z ruchem i aktywnością. Jest patronem urodzonych pod znakiem Strzelca - niespokojnych, impulsywnych, tryskających energią ludzi. Mitologiczny ojciec bogów stanowi w astrologii symbol szczęścia i powodzenia. Strzelec czuje się wybrańcem losu, osobą o szczególnych walorach. Dziwi się, że urodził się jako człowiek, zamiast spędzać życie pijąc ambrozję na Olimpie. Strzela więc ku niebu ze swego łuku, jakby wyzywając ludzi na pojedynek.

Ludzie podobni Hilaremu Koprowskiemu nie są nigdy jednym ciałem, spójnym organizmem, składają się z części, nierzadko tak dalekich i nie przystających, że trudno zrozumieć, co trzyma je razem. Poszczególne elementy jego osobowości wymykają się próbie jednorodnego opisu, tak są obce i różne. Często przeczą sobie, wręcz się wykluczają, a przecież są prawdziwe, bo współistnieją w jednym organizmie. Z rosnącym zdumieniem obserwowałam coraz to nowe kawałki tej układanki, coraz bardziej dziwiące się sobie.

Hilary miał wiele twarzy i każda z nich godna była przedstawienia. Jaki kształt stworzyły w końcu na wulkanie sprzeczności? Czy dało się go opisać?

Wszystko, co zostało powiedziane o Hilarym jest prawdą, ale nie wszystko zostało powiedziane.